Fotka, jak zawsze znaleziona przez google. |
Sam makaron był zrobiony na sposób włoski, więc w sosie nie pływał. Był za to pyszny, z wysmażonym na chrupko boczkiem i odpowiednią ilością przypraw. Po zakończeniu konsumpcji na dnie pojemnika zostało kilka kropel oliwy, nie łyżka jak u innych.
Na zakończenie dnia dwadzieścia "brzuszków" i odpływam w objęcia Morfeusza.