Sobotę spędzam na lenieniu się i przeglądaniu strony Ikei. Na szczęście/niestety, nie zmienili jeszcze ani kolorów serwisu Dinera, ani wzorów na pudełkach Lingo, a obecne mi nie pasują, nadal więc czekam.
Zawsze mnie zastanawia co dokładnie oznaczają nazwy produktów. Czy aby na pewno są prosty opisem funkcji danego produktu(np. pochłaniacz zapachów), czy też może dowcipem, którego większość świata nie rozumie(np. śmierdzielopożeracz)?
Mimo to czuję w kościach, że wizyta w Ikei zbliża się, może nie wielkimi krokami, ale jednak. Potrzebne nowe prześcieradło, a na ikeowy materac najlepiej pasują te z Ikei.
Poza tym, młynek do soli(mam wielką paczkę grubej soli morskiej, a obecny, choć cudownie zielony, nie daje sobie z nią rady), narzuta i poduszka na kanapę w salonie oraz puszki na ryż itp. Często kupuję ryż na kilogramy i chciałabym trzymać go w wygodnym i ładnym pojemniku.
Ponieważ posty bez zdjęć są nudne, oto mroczne przedmioty mego pożądania. Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony ikea.pl :
Dlaczego, ach dlaczego Ikea nie ma sklepu internetowego?!
Prawie zapomniałam wspomnieć, że wygrałam dziś "Bitwę o bluzę", i przez cały dzień noszę ją dumnie. Już tlumaczę, nasza koleżanka przed wyjazdem na Zieloną Wyspę oddała nam zieloną bluzę z kapturem i wysztym godłem Irlandii. Bluza ma kaptur, jest cieplutka i zdecydowanie męska, co nie przeszkadza mi i M. w codziennej bitwie, kto ją nosi. A że on był w niej wczoraj w pracy, dziś jest moja :). I w dodatku lekko pachnie jego perfumami, które są cudowne.