czwartek, 24 lutego 2011

51th Cracow by nihgt

Nie wiem, czy lubie Krakow.


Na razie mi się podoba, jest stary, tak jak miasto powinno być, a wszystkie sklepy są czynne dlużej niż w Warszawie. Widzialam inkwizytorium.

Ale moja wyobraznia milczy, idąc nie tworzy historii o ludziach i miejscach.

Więc nie wiem czy lubie Krakow.

Wiem, ze chcialabym tu wrocic, jeszcze pozwiedzac, zanim podejme decyzje.

wtorek, 15 lutego 2011

50th walentynkowo

"Będę Cię miłował, dopóki krew krąży w moich żyłach i oddech pulsuje w moich piersiach. Dziś, jutro, zawsze. Nie odstąpię Ciebie dla kobiet piękniejszych, ponieważ jesteś jedyną gwiazdą mojego życia, ani dla bogatszych, ponieważ złoto nigdy nie sprzyja miłości. Będę Cię miłował i wtedy, gdy zmarszczki pokryją Twoją twarz maleńkimi drobinami popiołu i kiedy złoto Twoich włosów zamieni się w stare srebro. Gdyby przyszła na nas wojna, głód lub choroba, będę Twoim mężczyzną w złym i najgorszym. Przyniosę Ci kubek wody, kiedy będziesz spragniona i owsiany placek, kiedy będziesz głodna!".- XI wiek Katalonia, przysięga małżeńska.
Chciałabym wiedzieć, co ona mu obiecała w swojej przysiędze. I chciałabym wiedzieć, kim byli.

Wczorajszy wieczór spędziliśmy przyglądając się ludziom w kolejce po czekoladki i zjadając ogromne ilości czekolady. Urzekło mnie, że kelnerka od razu podeszła z wazonikiem na moją różę, i pozwoliła wybrać dołączoną do herbaty pralinkę(automatycznie do każdej dołączano serduszko- ja wolałam wiśnie w likierze). A najbardziej podobało mi się siedzenie i patrzenie sobie w oczy.

Najsmutniejsze było stwierdzenie koleżanaki, że z całego walentynkowego wyjścia do teatru ze swoim facetem, najbardziej podobał jej się widok półnagiego aktora.

czwartek, 10 lutego 2011

49th o dwóch takich co ukradli czas

Wczorajszy męczący i dłuugi dzień zakończył się miło. Poszliśmy do Chińczyka, potem do teściów po psa, a potem wylądowaliśmy u nas. Gdzie w sposób miły acz brutalny zostałam zapoznana z filmem akcji z Ugandy, komikiem Lynchem, bardzo niesmacznym dowcipem o arystokratach i Flights of Concordes. I, jak zwykle z R, który wyglądał zadziwiająco dobrze, i D, który wyglądał tak jak zawsze, nie wiadomo kiedy zrobiła się 23.
Wnioski:
- istnieje tylko jedna istota, która miała coś przeciwko D. Był to kot.
- zdecydowanie nie zapoznam się ze sztuką filmową Ugandy.
- ludzkie nogi może są fajne, ale sukkub musi mieć kopytka. Inaczej się nie liczy.
- 10h snu sprawia, że R wygląda jak średnio zmęczony człowiek.
- pierwszy raz w życiu strułam się chńszczyzną.

wtorek, 8 lutego 2011

48th o wszystkim i o niczym

Przykre, ale większość moich rzeczy na mnie nie pasuje, albo pasuje ledwo ledwo. Świetne usprawiedliwienie by: wybrać się na zakupy i/lub przejść na dietę.
Nie mam ochoty.
Jestem przemęczona, co oczywiste w mojej pracy o tej porze roku. Spanie po 5 godzin nocnie, bo jednak chcę mieć jakieś życie osobiste, nie pomaga. Po powrocie do domu mam ochotę tylko na ciepłą kąpiel i czekoladę.
Właśnie odkryłam, że nie posiadam, a potrzebuję:
- miskę do sałaty
- komodę (mamy jednak więcej ciuchów, niż sądziliśmy)
- regał na książki (zwłaszcza, że Mama zasugerowała, że kolejnym etapem remontu jest przerobienie mojego pokoju na sypialnię. Co prawda, mam dożywotnią rezerwację na kanapie gościnnej, ale moje książki muszą się przenieść).
- koszula/bluzka/cokolwiek w czym będę wyglądać Prrofesjonalnie (bo wysyłają mnie do Krakowa na spotkanie z klientami. Przy okazji spędzę dzień z gościem, którego nie cierpię, i drugi z takim, którego bardzo lubię). Zaszalałabym ze spódnicą, ale nie wiem jaka będzie pogoda.
- skarpetki. Moje kozaki z jakiegoś powodu wygryzają wielką dziurę w prawych skarpetkach.
- plunge. Bo balkonetki są piękne, ale czasem wychylają się z dekoltów. A cały świat nie musi wiedzieć o moim fioletowo- kraciastym cudzie.