wtorek, 14 grudnia 2010

46th


Zachwycam się moimi Lush-owymi skarbami. Mam wielki kawałek ulubionego mydła owsiankowego, świąteczną galaretkę prysznicową i czyściciela do twarzy. Galaretka podoba mi się najbardziej- zapach w słoiku lekko drażni, ale na skórze jest piękny. No i to wyciąganie ze słoika.  Myjka budzi mieszane uczucia, trochę dziwnie pachnie i nie wiem jak spożytkować wielki kawał algi. A może to suszona śliwka? 

Po wczorajszej imprezie firmowej odczuwam pewien niesmak. Moje podejrzenia sprawdziły się, niestety, autorytet poszedł się kochać. Generalnie, za dużo mówienia, za mało treści, ale chyba wszystkie korporacje na tym cierpią. Na pocieszkę każdy dostał bombkę wypełnioną czekoladkami i taksówkę do domu.

Mąż wcielający się w kota był moją gwiazdą wieczoru. Zastanawiam się tylko czemu ten kot zebrał o lindory :].