Telefon od pijanego majstra potrafi zrujnować dzień. Pojechaliśmy, oczywiście, po drodze zbierając dwóch kolegów. Co z tego, skoro gość odmówił opuszczenia naszego mieszkania? A kiedy wezwaliśmy ochronę osiedla, zadzwonił po policję? Która przyjechała po półtorej godziny i też nie była w stanie go wyciągnąć? Taa...
Efekt jest taki, że znamy już dwie zmiany ochroniarzy na naszym osiedlu(a jednej nawet napisałam pisemne podziękowania), jeden patrol policji(też bardzo mili ludzie), a dziś spotykamy się z kandydatem na nowego majstra.
Na szczęście nikt nikogo nie pobił, a ja wiem, że chwilowo mam mieszkanie na końcu świata, gdzie gubią się karetki, dostawcy pizzy i policja. Oprócz tego dowiedziałam się, że Bjorn nieźle gotuje.
A także, nie poszliśmy do Drida, i teraz będziemy musieli czekać na kolejną okazję spróbowania sernika Dei...
Rag, oddałbyś mi troszkę swego szczęścia? Bo pilnie go potrzebuję...
niedziela, 29 sierpnia 2010
wtorek, 24 sierpnia 2010
31th- impreza
jeśli imprezą można nazwać posiadówkę na 6 osób (gdyż Pewna Osoba Nie Dotarła- nie wywiniesz się z tego sernika, moja droga). M, ja i Arczi dyskutowaliśmy o historii i religi, K i F udawali kochanków, M i K próbowali mnie pzrekonać, że kobiety są kiepskimikierowcami, a wszyscy razem gadaliśmy o filmach, napędzie antygrawitacyjnym i, oczywiście, RPG.
Wypiłam chyba za dużo, a na pewno straszliwie ryzykownie, namówiłam Drida na prowadzenie Monastyru, i mam przykazane na kolejną imprezę zabrać ubranie na zmianę i kosmetyczkę.
A powrót wśród błyskawic, grzmotów i deszczu był też wielce udany.
Podsumowując, wróciłam do domu o 1, zamiast planowanej 23. Przestaję planować powroty.
Wypiłam chyba za dużo, a na pewno straszliwie ryzykownie, namówiłam Drida na prowadzenie Monastyru, i mam przykazane na kolejną imprezę zabrać ubranie na zmianę i kosmetyczkę.
A powrót wśród błyskawic, grzmotów i deszczu był też wielce udany.
Podsumowując, wróciłam do domu o 1, zamiast planowanej 23. Przestaję planować powroty.
piątek, 20 sierpnia 2010
30th-zakupy działają terapeutycznie
ale tylko wtedy, kiedy czas i miejsce jest odpowiednie. Mi na doły i depresje pomaga kupowanie bielizny, a że w "normalnym" sklepie nic dla siebie nie znajdę*, zakupy to zawsze wyprawa.
Jest taki sklep na Bruna, koło metra pole mokotowskie. Bruna to mała uliczka, gdzie rośnie mnóstwo drzew i mieszka sporo gołębi (albo innego ptactwa). Lubię tam chodzić,bo miejsce nie bardzo przypomina Warszawę. Sam sklep jest mały, jasny i bardzo przyjemny- jest kanapa, by odpocząć, jest też dystrybutor z wodą, a w każdej kabinie wygodne wieszaki i chusteczki(niedoprzecenienia w upały). No i są staniki;].
Ale tak naprawdę lubię chodzić na Bruna ze względu na obsługę. Eskpedientki zawsze doradzą, pomogą założyć i ocenią efekt. To jedyny sklep, gdzie tak naprawdę rozmawiam z obsługą i gdzie nigdy nie dano mi do zrozumienia, że mam się pospieszyć, albo jestem niemile widziana.
Tym razem, po wielu bojach, kupiłam nową jesienną Arabelkę i moją pierwszą w życiu przedłużkę. I teraz chodzę i się zachwycam, choć nikt poza mną stanika nie widzi. Ale ja wiem, że on tam jest, o.
Mam też kolejną listę "chcę to!".
Jest taki sklep na Bruna, koło metra pole mokotowskie. Bruna to mała uliczka, gdzie rośnie mnóstwo drzew i mieszka sporo gołębi (albo innego ptactwa). Lubię tam chodzić,bo miejsce nie bardzo przypomina Warszawę. Sam sklep jest mały, jasny i bardzo przyjemny- jest kanapa, by odpocząć, jest też dystrybutor z wodą, a w każdej kabinie wygodne wieszaki i chusteczki(niedoprzecenienia w upały). No i są staniki;].
Ale tak naprawdę lubię chodzić na Bruna ze względu na obsługę. Eskpedientki zawsze doradzą, pomogą założyć i ocenią efekt. To jedyny sklep, gdzie tak naprawdę rozmawiam z obsługą i gdzie nigdy nie dano mi do zrozumienia, że mam się pospieszyć, albo jestem niemile widziana.
Tym razem, po wielu bojach, kupiłam nową jesienną Arabelkę i moją pierwszą w życiu przedłużkę. I teraz chodzę i się zachwycam, choć nikt poza mną stanika nie widzi. Ale ja wiem, że on tam jest, o.
Mam też kolejną listę "chcę to!".
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
29th
Z chęcią udusiłabym pana S., zamordowała i wywiesiła przez okno. Kolejność przypadkowa. Opóźnienia w remoncie są już gigantyczne, na pewno nie uda nam się zamieszkać przed końcem sierpnia. A mimo, że lubię moich teściów, chciałabym już mieszkać sama. Przyzwyczaiłam się, no.
czwartek, 12 sierpnia 2010
28th- rpgowo
Jeszcze dwa miesiące temu sądziłam, że koniec sierpnia powitam w nowym mieszkaniu. Nic z tego. Remont w toku, mniej więcej co dwa- trzy dni zaliczamy małą katastrofę budowlaną.
Życie RPGowe z lekka zdechło, bo jeden gracz wyjechał (ja nie chcę wiedzieć gdzie ani po co, pewnie ma to związek z przemianą w smoka:]), a drugiego nie można złapać. A ja bym zagrała. Ostatnio rozmawialiśmy o storytellingu i okazało się, że najlepiej wspominam wizytę w galerii z Panią Żoną. I w ogóle całą tę Epicką kampanię, a także drużynę.
Póki co ratuję się drugą, nieco luźniejszą kampanią. MG po wysłuchaniu kilku odczytów na Avangardzie i lekturze "Graj z głową" nabrał wiatru w żagle, może więc będzie interesująco.
Życie RPGowe z lekka zdechło, bo jeden gracz wyjechał (ja nie chcę wiedzieć gdzie ani po co, pewnie ma to związek z przemianą w smoka:]), a drugiego nie można złapać. A ja bym zagrała. Ostatnio rozmawialiśmy o storytellingu i okazało się, że najlepiej wspominam wizytę w galerii z Panią Żoną. I w ogóle całą tę Epicką kampanię, a także drużynę.
Póki co ratuję się drugą, nieco luźniejszą kampanią. MG po wysłuchaniu kilku odczytów na Avangardzie i lekturze "Graj z głową" nabrał wiatru w żagle, może więc będzie interesująco.
Subskrybuj:
Posty (Atom)