piątek, 20 listopada 2009

Piąty

Jest coś takiego w dostawaniu kwiatów, co zawsze mnie rozbraja. Są piękne i zupełnie bezużyteczne i z jakiegoś powodu uwielbiam je dostawać. Każde, nawet gerbery.

czwartek, 19 listopada 2009

Czwarty

No to jestem w wieku dobrej whisky. Ten post powinien być optymistyczny, ale nie będzie. I to nie dlatego, że mam urodzinowego doła- to raczej wesoła okazja.
Nie cierpię nie mieć pieniędzy. Nienawidzę tego uczucia, gdy wiem, że muszę się pilnować, uważać z każdą wydaną złotówką. Ani czekania i odliczania dni do kolejnej wypłaty.
Mam dość słyszenia słowa "nie" czy "to trzeba przełożyć".
Ale skoro sytuacja wygląda jak wygląda, muszę pomyśleć o jakimś planie zarządzania moimi wydatkami. Tylko, kurczę, mam dość sytuacji, kiedy nawet w miesiącach kiedy nie powinno, utrzymanie nagle spada na mnie.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Trzeci

Zadziwiające, że tego bloga uzupełniam tylko w dni robocze. Pewnie dlatego, że wtedy mam więcej pracy i, paradoksalnie, więcej czasu.
Piątkowa sesja zakończyła się kolejnymi kłopotami zdorowotnymi. Gdyby nie zakaz seksu uznałabym je tylko za niedogodność, a tak są wkurzające.
Ale sesja bardzo się udała- nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam ochotę grać do 1 w nocy. Ani czy kiedykolwiek tak bałam się na sesji i nie wiedziałam co robić.
Podróż nocnym też była ciekawa. Zwłaszcza chłopak, który zgubił czapkę, a kiedy D. wstał by mu ją podać, zastygł z przerażeniem w oczach. Fakt, z D. jest kawał chłopa, ale nie miał złych zamiarów, wręcz przeciwnie.
Po raz pierwszy od września nie będę się znęcać nad moją skórą czymś, co działa jak bomba atomowa. Mam nadzieję, że to doceni.

piątek, 13 listopada 2009

Drugi

Siedzę, przekładam papierki i nucę sobie "I hear it fading, I can't speak it Or else you will dig my grave". Cichutko, żeby nie wystraszyć współpracowników. Dziś jest piątek trzynastego i jak każdy prawdziwy Zmhhok mam świetny humor i śmieje się do całego świata. Nawet tragicznie spóźniony tramwaj mi go nie popsuł, więc do pracy spóźniłam się, radośnie.
Teraz staram się podnieść mojego mężczyznę z łóżka i gaworzę radośnie z kolegą o humunkulusach i pożeraniu dziewic.

czwartek, 12 listopada 2009

Pierwszy

Czasem nie rozumiem ludzi. Koleżanka z biurka obok pyta, jak się czuję robiąc coś. Nic nie czuję, to tylko praca. Staram się nie mieć emocjonalnego stosunku do tego, co tu robię. Nie zawsze się da, ale zwykle to przez ludzi. Nie irytują mnie błędy czy niemożność zrobienia czegoś w systemie, za to moi drodzy współpracownicy, jak najbardziej.
A może jestem dziwna, i obowiązek roznoszenia faksów powinien wyzwalać we mnie jakieś głębokie uczucia?

wtorek, 10 listopada 2009

And again

So right now I'm suffering from some sort od stomach bug. It's mild enough so I can work, but I don't feel too comfortable. Anyway I have a bit of creation fever, got an idea for a photo- shoot and a story. We'll see.